Jeżeli jesteś aktywnym użytkownikiem Internetu, zapewne wielokrotnie słyszałeś „social bookmarking”. Nie wszyscy jednak wiedzą co to dokładnie jest i „z czym to się je”. Wiele osób może być zaskoczonych informacją, że to jedna z bardziej przydatnych rzeczy wymyślonych dla Internautów w ostatnich latach. Serwisy należące do grupy „społecznych zakładek” spełniają trzy główne funkcje. Przede wszystkim pozwalają gromadzić odnośniki do ciekawych stron, czyli służą za popularne zakładki czy ulubione (jakkolwiek by to nazwać). Drugą funkcją jest możliwość dzielenia się adresami ze znajomymi i po części także z nieznajomymi. Nie do przecenienia jest również fakt, że są kopalnią linków – zawsze znajdziemy tam coś ciekawego, co polecają inni Internauci.
Ktoś może powiedzieć, że przecież to wszystko już było. Mamy zakładki w przeglądarce, adresy stron wysyłamy pocztą, a od gromadzenia wartościowych stron są katalogi. Tak, to była prawda, jeszcze kilka lat temu. Idea web2.0 rozwinęła się ułatwiając nam życie, a administratorów katalogów uwolniła od odpowiedzialności decydowania co jest ciekawe czy wartościowe, a co nie. Można sobie wyobrazić, że mamy dostęp do zakładki z ulubionymi stronami w każdym miejscu na świecie, a znajomym podsyłamy adresy przy dodawaniu ich do menu z faworytami. Zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Otóż nie, właśnie od tego jest social bookmarking. Adresy stron gromadzimy w bazie zapisanej gdzieś na serwerze w globalnej sieci i nie ma znaczenia, czy jesteśmy w domu czy w pracy – na każdym komputerze tak samo łatwo odnajdziemy właściwą stronę.
Czy można oczekiwać więcej? Można. Przy klasycznych zakładkach przeglądarkowych trudno jest o zachowanie dostatecznego porządku, a przy dużej ilości adresów także o znalezienie właściwej informacji. Możemy oczywiście tworzyć foldery i podfoldery oraz podfoldery podfolderów, jednak wymaga to dużej dyscypliny przy dodawaniu adresów. Powoduje to też, że nie zawsze dodajemy wszystkie strony, na które warto wrócić. Istnieje natomiast rozwiązanie, które pomaga gromadzić adresy wszystkich stron, które wydadzą się wartościowe i nie pogubienie się w tym. Mechanizmem o którym mowa jest tagowanie. Właściwie nie ma dobrego, oddającego istotę sprawy, tłumaczenia słowa „tag”. Jakimś przybliżeniem może być „etykieta” lub „słowo kluczowe”. Przykładowo do zapisania strony drukarni z Torunia, w której chcemy wykonać wizytówki, moglibyśmy stronie przypisać tagi „drukarnia„, „wizytówki”, „Toruń” i „firmy”. Potem gdy będziemy chcieli odnaleźć stronę, to poza oczywistym przeglądaniem całej listy ulubionych witryn, lepiej wybrać lub wpisać któreś z powyższych słów.
O tym, że mechanizm tagów się sprawdza może świadczyć fakt, że nowe wersje przeglądarek umożliwiają nadawanie etykiet adresom dodawanym do klasycznego katalogu z ulubionymi stronami. Zanim jednak producenci przeglądarek dojrzeli do tej decyzji, powstało wiele dodatków zastępujących klasyczne menu „bookmarks”. Powiązane są one zazwyczaj z serwisami zakładkowymi, którym poświęcony jest ten artykuł. Zwykle takie serwisy oferują oficjalne wtyczki do przeglądarek, jednak warto rozejrzeć się czy nie ma lepszych, niezależnych dodatków. Oczywiście plugin do przeglądarki nie jest warunkiem korzystania z takiej witryny. Co więcej, jeżeli wystarczy nam podstawowa funkcjonalność, to czasem wystarczy przeciągnąć odpowiedni skrót w wygodne miejsce na panelu przeglądarki. Wydaje się nieco skomplikowane? Wszystkie czynności są zazwyczaj świetnie i przejrzyście opisane w serwisach gromadzących ulubione adresy.
Wiem, że najlepiej do wyobraźni przemawiają konkretne przypadki. Ja korzystam z serwisu Delicious, czyli popularnych Delicji. Do tej pory nie zawiódł mnie ani razu, natomiast zmienił moje podejście do „ulubionych”. Teraz zapisuję każdą stronę, która może mi się w przyszłości przydać. Używam nieoficjalnego plugina do przeglądarki Firefox. Dzięki temu na swoich komputerach mam błyskawiczny dostęp do odczytywania i dodawania adresów, a gdy potrzebuję odnaleźć jakiś adres pracując na obcym sprzęcie – używam interfejsu www udostępnionego przez Delicious. Pewnie zadajesz sobie pytanie – jak zacząć?
Pierwszym krokiem jest rejestracja w serwisie. Po wypełnieniu krótkiego formularza, w którym wybieramy m.in. login i hasło przechodzimy do importu zakładek. Do wyboru mamy wariant prosty i z wyborem dodatkowych opcji. Możemy też wybrać czy zaimportowane z przeglądarki „ulubione” mają pozostać prywatne, czy mają być widoczne publicznie. Oczywiście jeżeli mamy bookmarki do stron, którymi nie chcemy się chwalić (lub urle zawierają login lub co gorsza hasła), to z pewnością nie czynimy ich publicznymi. W przeciwnym wypadku proponuję podzielić się ze społecznością naszymi linkami. Wybieramy też, czy do naszych odnośników mają zostać automatycznie dodane etykiety, które wybrali inni Internauci i wybrać tagi, które mają być automatycznie dodane do każdego wpisu (np. „zaimportowane” lub „stare”). Jeżeli nasza przeglądarka ma zainstalowaną wtyczkę obsługującą Delicious, to import zostanie wykonany automatycznie. Jeżeli nie, to możemy to zrobić ręcznie przez wysłanie pliku konfiguracyjnego, w którym przeglądarka zapisuje ulubione strony. W każdym z przypadków zostaniemy poprowadzeni za rękę i należy tylko postępować zgodnie z instrukcją.
Oczywiście można także zupełnie pominąć import aktualnych bookmarków i zacząć je gromadzić od początku, ręcznie dodając tylko te najważniejsze. Może to być świetny pretekst do zrobienia porządku w odnośnikach i zweryfikowania, które są faktycznie potrzebne. Niewątpliwie też dzięki temu wszystkie wpisy na Delicious będą miały właściwe, nadane przez nas tagi. Jedynym przeciwwskazaniem do takiego postępowania jest posiadanie setek ulubionych stron, wtedy import automatyczny będzie znacznie szybszy.
Gdy już mamy konto, możemy zacząć dodawać linki. Możemy zrobić to z pomocą zainstalowanej w przeglądarce wtyczki lub poprzez interfejs strony Delicious. Poza adresem strony www, tytułem i krótkim opisem, który oczywiście można pominąć, dodajemy wspomniane wcześniej tagi. To właśnie dzięki nim będziemy w stanie szybko odnaleźć wpis, o który nam chodzi. Tutaj pojawia się także dodatkowa możliwość – możemy polecić adres znajomym. Przykładowo podając etykietę „for:techniczny”, kierujemy odnośnik do użytkownika o loginie techniczny. Będzie mógł go obejrzeć w skrzynce pocztowej. Gdy natomiast ma zainstalowany właściwy dodatek do przeglądarki, pojawi się na pasku stanu dodatkowa ikona przypominająca o fakcie odebrania adresu strony od znajomego.
Prześledźmy do na przykładzie. Załóżmy, że chcemy dodać do zakładek stronę Puzzle Online. W polu adres strony wpisujemy http://www.ipuzzle.pl, tytuł możemy zmienić np. na „Dobre puzzle internetowe” lub cokolwiek innego, co będzie nam się jednoznacznie kojarzyć ze stroną. Możliwość ręcznego nadania tytułu przydaje się szczególnie gdy sama strona ma tytuł bardzo długi lub niewiele mówiący o treści. Opis możemy zostawić pusty, natomiast do tagów możemy wpisać przykładowo „gry„, „puzzle”, „rozrywka”. Gdy już zapiszemy odnośnik, zostanie on dodany do bazy Delicious. Teraz zawsze możemy do niego wrócić, nawet gdy nie mamy przy sobie własnej przeglądarki Internetowej. Załóżmy, że jesteśmy wieczorem u znajomych i opowiadamy, o puzzlach, które układaliśmy i chcielibyśmy zaprezentować na żywo stronę. Niestety adres wyleciał nam z głowy (nie wszystko przecież trzeba pamiętać). Pamiętamy natomiast, że bookmarki gromadzi dla nas Delicious a nasz login to „techniczny”. Kołata nam się też po głowie, że pewnie stronie przydzieliliśmy etykietę „puzzle”. Wpisujemy więc w do przeglądarki adres http://delicious.com/techniczny/puzzle i dostajemy wszystkie nasze wpisy oznaczone tagiem „puzzle”. Proste? Jeżeli nie, to po trzeciej takiej sytuacji będzie już proste i intuicyjne. Przydatności natomiast zaprzeczyć nie można.
Delicious to tylko jeden z serwisów gromadzących prywatne odnośniki. Jak to bywa w Internecie, jego sukces spowodował powstanie wielu podobnych stron. Niektóre z nich są być może nawet lepsze, tylko mniej popularne. Delicious cechuje duża niezawodność i dostępność dopracowanych dodatków – oficjalnych i nieoficjalnych. Może jednak warto przyjrzeć się także polskim odpowiednikom, takim jak Linkologia, Iloggo czy Elefanta. Każda z nich ma swoje zalety i wierną społeczność. Jeżeli chodzi o funkcjonalność i obsługę to najbardziej zbliżona do Delicious jest Linkologia.
Jeżeli już mówimy o idei „społecznego linkownia” nie sposób nie wspomnieć o serwisach, w których nacisk położono na dzielenie się linkami, praktycznie pomijając opcję gromadzenia prywatnych odnośników. Niesamowitą wręcz popularnością na świecie cieszą się Digg i Reddit, będące nieprzebraną wręcz skarbnicą ciekawych odnośników. Digg doczekał się nawet zjawiska nazywanego „Efekt Digga” – w momencie gdy odnośnik trafia na główną stronę tego serwisu, serwery obsługujące polecaną stronę często nie wytrzymują naporu odwiedzających. W Polsce największą popularnością cieszy się Wykop, który nie tylko nazwę wzoruje na Diggu. Warto też wspomnieć o równie ważnych, choć często nastawionych na konkretne grupy odnośników, stronach – OsNews, Gwar czy Sfora.
Bez serwisów gromadzących odnośniki można długo żyć, nie zdając sobie nawet sprawy, że istnieją. Gdy jednak zaczynamy z nich korzystać, szybko dostrzegamy ich liczne zalety i przyzwyczajamy się do innego stylu gromadzenia odnośników do ulubionych stron. Z czasem trudno sobie wyobrazić efektywne wykorzystanie Internetu bez takich witryn, szczególnie gdy często siadamy do komputerów w różnych miejscach.
Używam delicious od prawie dwóch lat i bardzo sobie chwalę. Ekstremalnie przydatny serwis i faktycznie zmienia podejście do bookmarków.
jeśli ktoś posiada bloga warto zainstalować sobie widget ułatwiający dodawanie do wszelkich serwisów bookmarkingowych np.addthis.com albo polską odmianę dodajdo.com która obsługuje wszystkie polskie serwisy